"Every
production of an artist should be the expression of an adventure of his
soul."
W. Somerset Maugham
W. Somerset Maugham
Dotychczas, lampy z tykwy kojarzyły się głównie z
wystrojem wnętrz restauracji Sphinx. Przemek Krawczyński, utalentowany twórca z
Łodzi, w ciągu pięciu lat rozwinął tę pracochłonną sztukę do poziomu
absolutnego mistrzostwa na poziomie międzynarodowym. Podziwiane z zapartym
tchem na całym świecie, ekskluzywne dzieła Calabarte nie tylko hipnotyzują
geometrycznym pięknem i niesamowitym kunsztem wykonania.
To dzieła sztuki o ponadczasowej wartości,
zaprojektowane wielowymiarowo, by napełniać otoczenie światłem, harmonią i
uniwersalną miłością. Nie mogą nie zachwycać, ponieważ tworzone są z pasją, duszą i
niespotykaną wrażliwością. Przenika je kosmiczny porządek, a w każdej linii
zakodowane jest dojrzałe piękno. Przez każdy otworek płynie naturalna równowaga. W
sztuce użytkowej ta magia odbioru właśnie jest przejawem uniwersalnej wartości
dzieła i oddziałuje na zmysły poprzez bardzo subtelne poziomy oddczuwania.
Rozmowa z mistrzem o doskonaleniu jakości, procesie
twórczym, harmonii i równowadze, obrazowaniu oraz problematyce otoczenia
wizualnego człowieka.
- O POTRZEBIE ROZWOJU
K: Przemku,
zakreśliłeś bardzo wysoki poziom doskonałości na wielu płaszczyznach rozwoju -
jako inżynier, artysta i człowiek praktykujący rozwój osobisty. Jesteś wielką
inspiracją dla innych twórców profesjonalnych na całym świecie. Co odpowiesz
tym wszystkim, którzy borykają się z brakiem weny, cierpliwości i wiary we
własne siły? Od czego według Ciebie powinni zacząć, żeby ukierunkować twórczy
rozwój i nie zmarnować talentu.
P: Trudno jest mi tutaj udzielać jakichś
uniwersalnych porad, po pierwsze dlatego, że każda dziedzina sztuki rządzi się
w mniejszym lub większym stopniu swoimi prawami, po drugie – każdy artysta to
indywidualność; coś co sprawdza się w jednym przypadku, niekoniecznie musi
odpowiadać komuś innemu. Po trzecie – mam 30 lat i raptem 5 lat działalności twórczej
za sobą. Zdaję sobie sprawę, że jestem dopiero na początku drogi, wiele nauki,
wniosków i doświadczeń dopiero przede mną.
Póki co, staram się pielęgnować w sobie
ufność wobec tego co się dzieje, wobec pomysłów, które do mnie przychodzą. Ważny jest brak
pośpiechu przy podejmowaniu decyzji oraz wiara w to, że jestem na właściwej
drodze. Dzięki temu mam również wiarę we własne siły i każdy dzień traktuję
jako krok w dużo większym procesie.
To ostatnie odczucie jest chyba dla mnie
jednym z najważniejszych w twórczym rozwoju.
Co do weny twórczej, przytoczę może słowa
Picassa: „Gdy przychodzi natchnienie, zastaje mnie przy pracy”.
(lub cytat po angielsku: „Inspiration exists, but it has to find you
working”).
W moim przypadku zanim powstanie ostateczny
wzór nowej lampy, zmienia się on kilkanaście razy. Dopiero kiedy mam uczucie
100% pewności, że to co widzę to właśnie „to”, przechodzę do następnego etapu.
To uczucie pochodzi z podświadomości i ufam mu całkowicie.
Skąd bierze
się potrzeba rozwoju? Kiedy człowiek staje się gotowy, by świadomie rozpocząć
doskonalenie? Jakich podstawowych zmian trzeba dokonać w życiu? Jak było w
Twoim przypadku?
Potrzeba rozwoju chyba zawsze powinna
pochodzić z naszego wnętrza. Można to po prostu poczuć bez żadnych szczególnych
bodźców lub może się to wiązać z jakimś wydarzeniem (pozytywnym bądź
negatywnym), spotkaniem, rozmową, podróżą, przeczytaną książką, obejrzanym
filmem – czymś co w jakiś sposób spowoduje, że to uczucie i potrzeba zacznie w
nas kiełkować.
W moim przypadku w okresie studiów pytania
dotyczące tego co chcę robić w życiu powracały do mnie cyklicznie. Coraz
bardziej byłem pewien, że to czego się uczę i co miałbym robić w przyszłości
niezbyt mnie interesuje. Dwa razy poważnie zastanawiałem się nad rzuceniem
studiów ale nie miałem wystarczająco dużo odwagi aby to zrobić. Nie miałem
również wtedy pewności co do innej drogi, którą miałbym obrać. Jednocześnie
pracowałem również w pracowni architektonicznej co sprawiało mi przyjemność ale
również nie ułatwiało nauki.
Wierzę, że właśnie te wewnętrzne
wątpliwości i chęć znalezienia dla siebie czegoś innego w czym mógłbym się
rozwijać sprawiły, że przypadkiem trafiłem (właściwie trafiła moja mama) na
tykwę. Oczywiście nie od razu wiedziałem, że temu poświęcę się najbardziej ale
od pierwszej lampy czułem potrzebę rozwijania tego, szukania nowych rozwiązań i
pomysłów jednocześnie czerpiąc z tej pracy ogromną przyjemność. Przez kolejny
rok nadal studiując i pracując robiłem więc kolejne lampy. W tym czasie
niewiele brakowało a wyjechałbym na rok do Kanady. Tak się jednak nie stało ale
pojawiła się możliwość wyjazdu na miesiąc do Senegalu na warsztaty bębniarskie.
Poczułem, że to jest moment zwrotny. Byłem pewien, że moją energię chcę
poświęcać tworzeniu lamp. Nie informując o tym rodziny, na tydzień przed
wyjazdem złożyłem podanie o skreślenie z listy studentów i podjąłem decyzję, że
po powrocie nie wrócę również do pracy.
Niesamowite, że Senegal dał mi również możliwość przywiezienia afrykańskich tykw, których nie zdobyłbym w Europie, i z których od tamtego czasu tworzę moje lampy. Po powrocie byłem wolny i mogłem w pełni
zająć się tym co pokochałem najbardziej. Oczywiście finansowo na początku nie
było łatwo (mieszkałem już sam) ale nie było momentu, w którym żałowałbym mojej
decyzji i czułem absolutną pewność, że obrałem dobry kierunek.
Myślę, że trzeba być otwartym na takie z pozoru niewiele znaczące wydarzenia w
życiu. Każde jedno może być początkiem czegoś nowego, dać nam nowe możliwości.
Trzeba umieć je wykorzystywać i iść za naszym wewnętrznym głosem.
Jak rozumiesz systemowe podejście do otoczenia wizualnego?
Rozumiem to jako podejście do otoczenia wizualnego jako całości, dążące do poprawy jakości naszego życia uwzględniające harmonijne koegzystowanie człowieka ze środowiskiem naturalnym oraz otoczeniem, ciągłe doskonalenie jakości wyrobów i usług oraz rozwój człowieka jako świadomej i kreatywnej jednostki będącej częścią harmonijnie działającej całości.
- O PROCESIE
Istotą postępu
w technice jest doskonalenie procesu. Czy podejście systemowe i procesowe można
zastosować w rozwoju osobistym?
Myślę,
że zdecydowanie tak. Nasze codzienne życie składa się z elementów, z mniejszych
procesów wchodzących w skład jednego większego, i wpływających na siebie
nawzajem. To jak się odżywiamy, jaką pracę wykonujemy, co robimy w wolnym
czasie, nasze relacje z innymi ludźmi, rodziną, związki, aktywność fizyczna, co
czytamy, jakie filmy oglądamy, jakiej muzyki słuchamy, itd. Będąc świadomym
znaczenia każdego z tych elementów i dbając o ich jakość wpływamy na nasz
całościowy rozwój osobisty.
Jak
przekładasz wiedzę techniczną na rozwiązywanie codziennych problemów?
Stosujesz
techniki doskonalenia? Jakie to zasady pomagają osiągać tak spektakularne efekty?
Jako
umysł ścisły, zawsze miałem bardziej analityczne podejście w
rozwiązywaniu codziennych problemów.
Lubię mieć kontrolę nad tym, co się dzieje
w moim życiu. Oczywiście w granicach rozsądku ;-)
Od
2,5 roku jestem wegetarianinem. Dwa razy w tygodniu intensywnie pływam. Wstaję
między 6 a 7 rano a następnie biegam lub ćwiczę (w szczególności dłonie i ręce, bo to przekłada się na moją pracę). Aktywność fizyczna bardzo dobrze wpływa na
moje samopoczucie i umysł a jednocześnie pomaga utrzymać samodyscyplinę. Dwa razy w tygodniu chodzę na warsztaty gry na bębnach djembe i dun-dun. Kilka
miesięcy temu zainteresowałem się snem polifazowym i eksperymentowałem z tym
tematem przez około miesiąc. Obecnie śpię sześć godzin w nocy plus ewentualne
drzemki w ciągu dnia. Staram się regularnie medytować. Pracuję z
podświadomością, na której szczególnie polegam w kwestii kreatywności i nowych
pomysłów. Stosuję afirmacje. Czytam
i oglądam materiały dotyczące rozwoju duchowego i świadomości.
Doskonalenie
procesów jest zadaniem wymagającym dyscypliny, obserwacji ciągłej w czasie,
dokładności i precyzji. Czego jeszcze wymaga Twój proces twórczy?
Każdą
kolejną lampę traktuję jako ogniwo w doskonaleniu tego, co robię. Do każdej
podchodzę indywidualnie, nigdy nie powtarzam wcześniej wykonanych wzorów, ponieważ byłoby to jedynie szlifowanie rzemiosła a nie twórczy, rozwijający
proces. W każdej z do tej pory wykonanych lamp mógłbym dokładnie wskazać to, czego się przy jej tworzeniu nauczyłem i co udoskonaliłem. Tak jest do tej
pory. Zawsze analizuję, co mogłoby być zrobione lepiej, zarówno jeśli chodzi o
samą technikę i precyzję wykonania, sam wzór i design, użyte materiały oraz narzędzia.
Przez
moment przymierzałem się do projektowania wzorów w programie graficznym typu
Adobe Illustrator, jednak szybko porzuciłem ten pomysł uznając, że jednak
bezpośredni kontakt z tykwą w dłoniach, szkicowanie projektu od razu na owocu i
rozwijanie twórczej intuicji daje najlepsze efekty i przyjemność z tworzenia.
W niektórych elementach wzoru lampy posiłkuję się AutoCadem, ale wzór jako całość zawsze powstaje najpierw na tykwie.
W niektórych elementach wzoru lampy posiłkuję się AutoCadem, ale wzór jako całość zawsze powstaje najpierw na tykwie.
Stworzenie
własnej jakości wizualnej jest owocem wielu lat systematycznej, zaplanowanej i
ciężkiej pracy. Wie o tym każdy twórca, który wyznaczył nowy poziom jakości w
swojej dziedzinie i stał się niedoścignionym wzorcem naśladowania.
W swoich
wypowiedziach podkreślasz, że potencjał, talent i pasja są ważne, ale to ciężka
i wydajna praca umożliwia postęp. Które
procesy sprawiają Ci najwięcej trudności?
Chyba
etap wymyślania i projektowania wzoru jest nadal tym najbardziej
nieprzewidywalnym procesem, który staram się udoskonalać. Do tej pory prawie
zawsze pracowałem tylko nad jedną lampą i dopiero gdy ją skończyłem zaczynałem
myśleć nad kolejną. Obecnie staram się usprawniać ten proces, czasem
odstawiając jedną tykwę na kilka dni, zająć się inną aby później ze świeżym
spojrzeniem wrócić do pracy. W momencie, gdy cały wzór mam już zaprojektowany i
pozostaje już „tylko” fizyczna praca, zaczynam myśleć nad kolejną lampą. W ten
sposób proces jest bardziej ciągły.
Tykwy,
z których wykonuję lampy są już wysuszone więc wcześniejszy etap pominę.
Wybór
tykwy zależy przede wszystkim od tego jakiego typu lampę będę wykonywał. Tykwy
lamp podłogowych były największe. Pierwszą czynnością jest dokładne usunięcie
skóry z tykwy. Często przed rozpoczęciem szkiców mam już w głowie jakiś ogólny
zarys i pomysł. Wtedy rysuję dokładną siatkę pomocniczą i zaczynam szkice.
Rysuję, ścieram, poprawiam czasem kilkadziesiąt razy zanim będę pewien tego co
zrobiłem. Bywa, że mam już narysowany cały wzór ale dochodzę do wniosku, że to
nie to, ścieram wszystko i zaczynam od początku.
Przy
projektowaniu wzoru muszę brać pod uwagę zarówno wygląd lampy za dnia jak i w
nocy, efekty świetlne, które chciałbym uzyskać, balans pomiędzy elementami
rzeźbionymi, perforowanymi oraz powierzchniami, które będą malowane. Dodatkowo
wzór, który będzie perforowany również musi być odpowiednio zaprojektowany pod
kątem późniejszego nawiercania i tego jak będzie się prezentował po włączeniu
lampy. Stosuję ok 10 średnic wierteł i to też determinuje kształt i wielkość
perforowanej części wzoru. To wszystko
jest dla mnie najtrudniejszym etapem. Po dokładnym zaprojektowaniu i
narysowaniu wzoru, wszystkie linie i kontury graweruję. Oczywiście we wzorze
musi być również uwzględniony otwór ale na tym etapie tykwa jest jeszcze
zamknięta.
Kolejnym
etapem jest malowanie tykwy, wykonanie otworu i dokładne oczyszczenie tykwy
wewnątrz, następnie wykonywanie rzeźbień i na końcu nawiercanie otworów. Na końcu wykonuję podstawę, montuję do niej
tykwę i wykańczam ostatecznie lampę.
Ponieważ
rzeźbione miejsca przez, które później przenika światło są bardzo cienkie
(1-2mm) muszę wykonywać je bardzo ostrożnie, powoli i dokładnie.
Powyżej przedstawiłem z grubsza cały
proces, ciężko mi jest się dokładnie zagłębiać w każdy etap. Po pierwsze, za
dużo by tego było, po drugie, są pewne elementy, których wolę nie opisywać i
nie zdradzać.
Druga sprawa
to pokazanie jak cierpliwość, systematyczność i precyzja wzmacniają
charakter i osobowość człowieka :)
Czasami
nad jedną małą rzeźbioną częścią lampy spędzić mogę kilkanaście godzin, a efekty
przy tej pracy widoczne są bardzo powoli. Zawsze skupiam się wtedy nad tym
jednym elementem. Wiem, że efekt końcowy zależy od tych najmniejszych części
składowych wzoru i precyzji ich wykonania. Poza tym, chyba po prostu jestem
osobą bardzo cierpliwą, tym bardziej przy robieniu czegoś, co sprawia mi
przyjemność.
Kiedy
po kilku miesiącach pracy włączam skończoną lampę, wiem, że wysiłek włożony w
każdy centymetr kwadratowy był tego warty. To też pomaga mi cierpliwie i powoli
pracować nad kolejną lampą.
Fascynują
mnie złożone, geometryczne, fraktalne wzory, harmonia i porządek. Natura jest
tak różnorodna i złożona, ale nawet w pozornym chaosie, na głębszym poziomie
wszystko jest doskonale zaplanowane. Staram się mieć podobne podejście do tego, co tworzę.
Każdy
z nas otrzymał jakiś potencjał i wierzę w to, że naszym głównym celem jest
odkrycie go i rozwijanie. Zdaję sobie sprawę, że miałem szczęście znaleźć to w
czym mogę się spełniać i doskonalić jako artysta i co może być jednocześnie
moją drogą do bycia lepszym człowiekiem. Jestem za to wdzięczny i tą
wdzięczność również w sobie pielęgnuję. Siłę daje mi również satysfakcja z tego
co robię, wolność oraz to, że moja twórczość spotyka się z tak pozytywnym
odbiorem i może inspirować innych.
Staram
się żyć w zgodzie z samym sobą, ciągle się rozwijać, szukać i nie stać w miejscu.
Nie zamykać się na nic, mieć otwarty i świadomy umysł. Nie krzywdzić innych i
żyć w zgodzie z prawem naturalnym.
Wielu ludzi
traci wewnętrzne dziecko, niewinność, czystość i chęć do zabawy. Wciąż są
profesjonalistami, ale po kilku latach już nie potrafią włożyć serca w to, co
tworzą i stają się zwyczajnymi rzemieślnikami, którzy zatrzymali się na przyzwoitym poziomie. Może stać ich na
więcej, gdyby potrafili uruchomić w sobie nowe pokłady energii. Jak można
uniknąć wypalenia się?
Jako
ktoś, kto robi to, co robi dopiero od pięciu lat, nie czuję się wystarczająco
kompetentny do udzielania porad jak uniknąć wypalenia się. O tym będę mógł
mówić za 20 lat ;-)
Twoja pasja
jest dowodem na to, że nawet najcięższa praca fizyczna i umysłowa może być
przyjemna, wykonalna. W efekcie przynosi wiele radości, korzyści i satysfakcji
Tobie oraz odbiorcom Calabarte, jak glob długi i szeroki. W czym jeszcze kryje się złoty środek?
Czy miewasz
momenty, że masz dość wyrzeczeń, poświęceń i braku czasu?
Każdy, kto się
doskonali wie, że wymaga to samotności, oddalenia się od rzeczywistości i
ludzi, czasem na długie tygodnie.
Chyba
właśnie przyjemność i pasja w tym, co robimy są najważniejsze. Jak mówi
przysłowie: „Rób to co lubisz, a nie będziesz musiał pracować”. Nie czuję, aby moja praca była ciężka. Nawet po
całym dniu rzeźbienia, gdy bolą mnie dłonie i kark, kładę się spać przyjemnie
zmęczony i najczęściej nie mogę się doczekać gdy następnego dnia znów siądę do
pracy. Nie
czuję również, abym miał się czegoś wyrzekać lub coś poświęcać. Moja praca
wypełnia mi większość czasu, ale staram się znajdować go również na inne aktywności
i zainteresowania.
Tak
jak wspomniałem w jednej z wcześniejszych odpowiedzi, pozostałe elementy są
równie ważne i wpływają na moją pracę. Dążę do tego, aby znaleźć balans we
wszystkim co robię i najodpowiedniejszą dla siebie drogę.
Nie
czuję również samotności, nawet gdy bardzo intensywnie pracuję. Mieszkam z
czwórką znajomych, mam kontakt z ludźmi gdy gram na bębnach, widuję się z
rodziną. Gdybym na siłę musiał się izolować aby pracować, miałoby to pewnie
negatywny wpływ na to, co robię. Owszem, bywają okresy gdy np. wolę zostać w domu
i pracować, niż się bawić, ale jest to świadomy wybór a nie przymus.
Jak pomóc
ludziom, którzy kojarzą samotność z pustką?
Niech
sięgną po mądre książki napisane przez mądrych ludzi J
- O PRAWIDŁOWYM OBRAZOWANIU
W tradycji
prasłowiańskiej istnieje koncepcja prawidłowego obrazowania, zgodnie z którą obecny
sposób obrazowania świata nie dostarcza już człowiekowi wiedzy na temat istoty
egzystencji, jaką jest dążenie do harmonii z naturą, polegająca na szacunku do
współzależności energetycznej kierującej światem fizycznym. Starowiercy
twierdzą, że współczesne obrazowanie wypaczone jest innymi znaczeniami, które
zatraciły pierwotny sens, więc i słowa opierają się na uszkodzonym kodzie. To
błąd w systemie edukacji wizualnej, przez który ludzkość zatraca nie tylko
umiejętności "paranormalne", ale i te podstawowe mentalne jak
logiczne myślenie, potrzeba samodoskonalenia, harmonizacji z naturą i
bezinteresownej miłości.
Co o tym
myślisz? Czy myślenia trzeba uczyć? Czy
przywrócenie języka obrazowego do systemu edukacji poprawiłby popyt na
prawdziwe twórcze samodoskonalenie?
Z jednej
strony żyjemy w czasach umożliwiających nam szybki dostęp do ogromnych ilości
informacji i wiedzy, które kiedyś dostępne były dla nielicznych. Z drugiej zaś,
obecny system edukacji i funkcjonowanie społeczeństwa w krajach rozwiniętych
wyjałowione jest z wiedzy i wartości, o których wspomniałaś. Myślenia
zdecydowanie trzeba uczyć, ale obecnie zauważyć można proces wręcz odwrotny. Przywrócenie
języka obrazowego do systemu edukacji (jeśli to możliwe) byłoby na pewno jednym z
kroków w dobrą stronę.
- O KONCEPCJI JAKOŚCI WIZUALNEJ
Otoczenie
wizualne człowieka tworzy spójną strukturę, w której żadne składniki nie
funkcjonują odrębnie. Zgodzisz się z twierdzeniem, że sfera wizualna stanowi
meta system, wtórne środowisko człowieka, w którym egzystuje?
No
pewnie, że się zgodzę! J Wszystko co nas otacza, z czym mamy kontakt,
zarówno natura jak i otoczenie, które sami kreujemy wokół nas (czyli np. w
miastach właściwie obecne tylko to drugie) wpływa na nas, oddziałuje i stanowi
o jakości naszego życia.
Czy widzisz
możliwość zastosowania inżynierii jakości do poprawy jakości obrazowania?
Chodzi o stworzenie
prostych narzędzi (aplikacji), które obsłuży dziecko i dorosły.
Jak zachęcić
społeczeństwo do zrobienia pierwszego kroku w kierunku samodoskonalenia,
harmonizacji oraz idei jakości wizualnej?
Z tym pytaniem mam problem. Bo jeśli „widzę możliwość” to powinienem
napisać jaką. Nie wiem też, czy dobrze rozumiem to pytanie. Generalnie
oczywiście widzę taką możliwość - „proste narzędzia, które obsłuży dziecko i
dorosły” – brzmi bardzo dobrze ;-)
Czy podzielasz
opinię, że warto zadbać o jakość w otoczeniu wizualnym?
Podzielam w stu procentach.
Jaki związek
istnieje według Ciebie pomiędzy rozwojem człowieka a tym, czym na co dzień
„odżywia” duszę i umysł?
Związek
istnieje nierozerwalny. Uważam, że nasze życie oraz my sami jesteśmy pochodną tego, czym „odżywiamy” naszą duszę, umysł i ciało, środowiska (otoczenia) w jakich żyjemy i ludzi, z którymi mamy kontakt.
Serdecznie
dziękuję Ci za poświęcony czas !