wtorek, 17 stycznia 2012

Piotr Meller - BLOG ZANZIBARSKI cz. 2


Dziennik z podróży Piotra Mellera

MIESZKAŃCY KAMIENNEGO MIASTA


Fot.1 - "Radość" - czyli krótka historia o tym że dzieci niezależnie od szerokości geograficznej, są wszędzie takie same: szczere, skore do zabawy i spontaniczne :)"

Fot.2 - "Mały Książę - kiedy go zobaczyłem natychmiast skojarzył mi się z książką Exuper'ego”

Fot.3 - "Masaj z Zanzibaru - ten akurat jegomość wyglądał na prawdziwego, jednak znakomita większość Zanzibarskich Masajów to niestety przebierańcy”

Mieszkańcy Zanzibaru, to niezwykła mieszanka etniczna, która najdobitniej chyba świadczy o niezwykle barwnej historii największej z wysp tego przepięknego archipelagu. Przez wieki był on pod wpływem wielu różnych kultur i cywilizacji, między innymi Sumerów, Asyryjczyków, Egipcjan, Fenicjan, Hindusów, Chińczyków, Portugalczyków, Arabów, Holendrów i Brytyjczyków. Przyznacie, że lista naprawdę imponująca. W chwili obecnej wyspę powoli opanowują Włosi, czego świadectwem są liczne włoskie hotele na wschodnim wybrzeżu wyspy oraz dzieci z pobliskich wiosek rybackich, które witały nas krzycząc "Ciao" i usiłowały wyżebrać drobniaki,bądź sprzedać nam coś w języku mieszkańców wielkiego buta. Przyznacie, że to dopiero egzotyka ;) Z tego, co udało mi się dowiedzieć, Zanzibar stał się dla włoskich kobiet tym, czym dla wielu mężczyzn z Europy stała się Tajlandia; nie przebierając w słowach - egzotycznym burdelem. Świadczyć to może o wyjątkowej brawurze przyjeżdżających tu włoszek w tak zwanym wieku średnim jako, że AIDS wciąż pozostaje nierozwiązanym problemem zarówno na samym Afrykańskim kontynencie, jak i na pobliskich wyspach. Uzbrojony w tą wiedzę przestałem się więc dziwić, z metra ciętym, grubiutkim pseudo-masajom napotykanym gdzie nie gdzie na Zanzibarze. Prawdziwi Masajowie, są niezwykle szczupli i bardzo wysocy. 
Pomijając gabaryty, większość, z tych Zanzibarskich nawet nie kłopotała się, by przebić sobie jak należy małżowiny uszne. No cóż, widocznie nie było to potrzebne, by poderwać dojrzałą kobietę z dalekiej Italii... 
Ale, nie o podrabianych Masajach miałem tutaj pisać :)
Po niezwykle gwałtownych zawirowaniach polityczno etnicznych, o których będziecie mieli okazję przeczytać w kolejnej odsłonie niniejszego blogu, dzisiejszy Zanzibar jest  niemal w zupełnie muzułmański. 95 procent jego mieszkańców, stanowią wyznawcy Islamu. Pozostałe 5 procent to głównie hindusi i chrześcijanie. Obowiązującym językiem jest Suahili, a właściwie jego miejscowa odmiana zwana Kiswahili. Podobno jest to najczystszą forma tego wschodnioafrykańskiego języka. Nic w tym dziwnego, przecież to właśnie Zanzibar uznawany jest za kolebkę Suahili. Czy coś jeszcze? No może wspomnę jeszcze tylko, że Zanzibar ma blisko milion mieszkańców, z których jedna piąta zamieszkuje Zanzibar City. Nie przedłużając, proponuję poznać chociaż kilku z nich :)

Fot. 4 - "Antykwariusz"


Antykwariusz prowadził jedyny w swoim rodzaju sklepik. We wszystkich innych było dokładnie jedno i to samo. Tylko antykwariusz (tak w myślach nazwałem) mógł się pochwalić ciekawymi i często bardzo starymi artefaktami afrykańskiego rękodzieła. Trafiłem do niego zupełnie przypadkowo. Po prawdzie,  schowałem się w jego sklepie przed deszczem. Ostatecznie wyszedłem nie tylko z portretem ale i kilkoma afrykańskimi pamiątkami :)

Chwilę wcześniej na jednej z wąskich uliczek Stone Town napotkałem Alego. Niestety nie mówił ani słowa po angielsku.

Fot. 5
Fot. 6
Alemu towarzyszył groźnie wyglądający człowiek z blizną. Początkowo nie chciał dać się sfotografować, ale po krótkiej rozmowie na migi dał się w końcu przekonać. O dziwo, rozbawiony całą sytuacją nawet się roześmiał gdy robiłem mu zdjęcie :)

Fot. 7
Fot. 8

W kolejnych uliczkach spotkałem jeszcze kilku sympatycznych mieszkańców kamiennego Miasta:

Fot.9 - "Zanzibarki :)"

Fot.10 - "Sprzedawca"

Fot.11 - "Portret z Obamą"

Fot.12 - "Siostry"

Fot. 13 - "Duchowny"

Duchowny nie bardzo skory był do rozmowy, ani do pozowania. Na pytanie, czy mówi po angielsku, tylko przecząco kiwnął głową. Kiedy już miałem odchodzić, zagadnął do mnie przechodzący tuż obok Zanzibarczyk i łamaną angielszczyzną począł wyjaśniać kim jest ów dostojny starszy pan. Otóż jego zdaniem, był to najwyższy duchowny pobliskiego meczetu, ekspert i nauczyciel koranu. Ze zdania na zdanie, coraz bardziej się rozkręcał i coraz bardziej ubarwiał historię tajemniczego starszego pana. Już na samym początku opowieści było dla mnie jasne, że kłamie jak z nut, licząc że dam się namówić na zatrudnienie go jako mojego Zanzibarskiego przewodnika. Po kilku zdaniach przerwałem jego słowotok mówiąc, że doskonale wiem, że ściemnia i że żadnej gotówki ode mnie i tak nie dostanie. Starszego pana, który dotychczas przyglądał się całej scence z dostojnym uśmiechem tak rozbawiła konsternacja mojego "o-mało-co-przewodnika", że uśmiechnął się do mnie i przedstawił mi się w całkiem niezłym angielskim. Pozwolił nawet zrobić sobie powyższy portret :) Tymczasem "o-mało-co-przewodnik" oddalił się zawiedziony a ja dowiedziałem się, że "duchowny", co prawda, duchownym nie jest, ale istotnie czyta czasem fragmenty Koranu podczas modlitw w pobliskim meczecie. Po krótkiej rozmowie poszedłem swoją droga, a starszy Pan pomachał mi jeszcze na pożegnanie :)

Skoro pogawędziliśmy już z "duchownym" to teraz pora na sesję małych Zanzibarskich "zakonnic":)

Fot. 14
Fot. 15
Fot.16

Myślę, że panowie, których sfotografowałem chwilę później, mogli by mi wiele opowiedzieć o historii Kamiennego Miasta. Mogliby, gdyby mówili po angielsku... albo gdybym ja choć troszkę rozumiał suahili :)

Fot.17 - "Luzak"

Fot.18

Fot.19

Fot.20

Fot. 21
Fot.22

Podobnie jak pani Mumba, która początkowo nie bardzo była przekonana, czy nadaje się na modelkę. Jednak po obejrzeniu na wyświetlaczu aparatu kilku zdjęć swoich sąsiadów z Stone Town dała się namówić na krótką foto-sesję :)

Fot.23 - "Pani Mumba"

Na koniec portret pewnego małego Zanzibarczyka napotkanego w jednym z zaułków kamiennego miasta:

Fot. 24
Fot.25





Piotr Meller, SJSW















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz