poniedziałek, 25 lipca 2011

KAREZOIDA





KAREZOIDA
z wizytą na planecie Kareza, czyli Michał Karcz w ogniu pytań



Człowiek jak szalona pięciolinia, plejada emocjonalnych gam pędzących po strunach duszy, naszpikowana wszystkimi odczuwalnymi barwami fantazji.                                                                       
Zaklinacz jakości, 
Książe ciemności, 
Władca snów nie z tej ziemi.

Jeden z najlepszych polskich freelancerów i pionierów fotomanipulacji, mistrz Photoshopa i honorowy członek SJSW Michał Karcz „Karez” opowiada o twórczości artystycznej, inspiracjach i jakości wizualnej.    





Motto?
Rzeczywistość jest nudna




MONUMENTS OF DECEIT, fot. Michał Karcz




Fot. Michał Karcz
  

   Od lat tworzysz unikatowy wszechświat i dzielisz się nim, hipnotyzując odbiorców jak Ziemia długa i szeroka. Najbardziej satysfakcjonujące osiągnięcie?

Dziękuję. To potrzeba wychodząca z głębi. Czasami nawet nieokreślony przymus. Trudno wskazać jedno najważniejsze osiągnięcie. Co najmniej dwa są równoważne.

Myślę, że spełnienie marzeń o pracy z ulubionym muzykiem, kreatorem dźwiękowych przestrzeni – Steve Roachem, który jest dla mnie inspiracją od lat.

Drugim, bardzo ważnym i uskrzydlającym była praca nad plakatem do filmu „The Road” z Viggo Mortensenem i Charlize Theron, na podstawie nagrodzonej pulitzerem powieści Cormaca McCarthy’ego.



Fot. Michał Karcz






















LANDMASS, fot. Michał Karcz



Freelance - anielskie plusy i diabelne minusy?

Oczywistym plusem jest niezależność. Kontrola nad przebiegiem własnej kariery, czasem i doborem klientów. Praca w ulubionym fotelu, na własnym biurku,  własnym sprzęcie w otoczeniu ulubionych dźwięków. 
Minusem – to jak każdy podobnie pracujący się zgodzi, jest nieregularność wpływów :), czas przestojów i u mnie dodatkowo brak systematyczności ram godzinowych pracy co wpływa na rozstrój rytmu dobowego.



THREE THOUGHTS, fot. Michał Karcz


Przez pryzmat Twojego zamiłowania do chłodnego perfekcjonizmu spodziewałam się introwertyka               o stalowym spojrzeniu, tymczasem jesteś bardzo komunikatywnym i ciepłym człowiekiem :) 
To pancerz, sposób na harmonię i ostudzenie emocji, namiętności?

    Ohh dziękuję ;) Myślę, ze masz rację. To zachowanie chyba  wypracowałem na portalach poświęconych fotografii. Przebywanie w takim miejscu wiąże się z dużym stresem ze względu na dosyć specyficzną mentalność userów ha ha. Co ciekawe, spotykam ja tylko na Polskich portalach. Odbiór to też kwestia tego, że najczęściej pierwszym kontaktem jest ten w świecie wirtualnym, a jak wiemy jest on sam w sobie dosyć chłodny, niemiarodajny i sztuczny.



       POD, fot. Michał Karcz


 Rozmawialiśmy o tym, że duszy ciasno w człowieczeństwie. Znasz skuteczne antidotum?

Myślę, że nigdy do końca nie uda się z tym pogodzić. Ograniczeniem jest nasza ludzka cielesność i skazanie na egzystencję na Błękitnej Planecie. To trochę tak, jakbyśmy mogli wyjść zaledwie przed dom, na podwórko. Antidotum na tą ciasnotę nazwałbym raczej chwilowym środkiem uśmierzającym. Jest nim ucieczka do świata wyobraźni.
Takie balansowanie miedzy rzeczywistością, a fantazją. Czasami niezwykle ekscytujące i przyjemne. 
Kreując moje obrazy, podczas pracy nad nimi – jestem tam. 
Stoję na jakimś nieznanym klifie, czuję wiatr na twarzy, słońce. To jest to i jest mi niezwykle miło, kiedy dostaję maile od ludzi, gdzie piszą o podobnych odczuciach podczas oglądania moich prac.
To mnie uskrzydla, bo pokazuję, że wszystko działa jak należy.


DEEPER WITHIN A CORE, fot. Michał Karcz



Spełniłeś kilka swoich marzeń - współpracowałeś z artystami, których cenisz; masz na koncie imponujący dorobek twórczy i komercyjny, wielu fanów na całym świecie.           
Czy artyści są uczciwymi kontrahentami? Co obecnie stanowi dla Ciebie osobiste i/lub zawodowe wyzwanie?


Fot. Michał Karcz
Jest różnica miedzy współpracą z artystami z Polski i z zagranicy. Ci drudzy mają inne podejście do mojej pracy. 
Polega ono na partnerstwie. 
Wspólnie z muzykiem pracujemy na sukces wydawnictwa i łącząc nasze siły docieramy do odbiorcy, wykorzystując nasze możliwości wpływania na zmysły. 
W takiej konfiguracji jestem współtwórcą konkretnego dzieła – nie wyrobnikiem, któremu jak w przypadku krajowych realiów – „niestety” trzeba jeszcze zapłacić. Większość zleceń, które realizuję pochodzą z zagranicy. Klienci są poważniejsi, mają elastyczne podejście do tematu.

Kolejna sprawa, która nie jest bez znaczenia to kwestia wynagrodzenia. Są znacznie uczciwsi i terminowi w materii płatności za pracę. W Polsce nie docenia się udziału grafika w ewentualnym sukcesie wydawnictwa. Mało kogo obchodzi, że jego rola jest duża, kiedy klient pierwszy raz styka się z produktem. 


Fot. Michał Karcz
Często dzięki jego dobrze wykonanej pracy pierwsze zetkniecie z płytą lub ksiązką jest kluczowe i decyduje o tym, że nabywca podejdzie właśnie do niej. 

Patrząc na poziom jaki prezentują okładki płyt lub widoczne na ulicach plakaty do polskich filmów widać, że podejście producentów do wizualnej strony jest co najmniej....luźne.

W obecnej chwili w dalszym ciągu mam dosyć dużo miejsca w kalendarzu i kreatywności, aby podejmować się nowych wyzwań, które z resztą są dla mnie jak świeże powietrze.







Każda nowa przygoda podczas projektowania, tworzenia decyduje o kompletności tej części mojej egzystencji. Sprawdzając codziennie maila, może tam na mnie czekać zapytanie o współpracę od kogoś, z kim zawsze marzyłem pracować. Nowa płyta, plakat. 

To oczekiwanie jest nawet ekscytujące. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejny dzień. 

Wiem, że mogę więcej i cały czas lepiej. Postawiłem sobie poprzeczkę wysoko i mam zamiar się tego trzymać, choć czasem trzeba się mocno wysilić, aby utrzymywać dobry poziom zadowolenia z własnej pracy. 
Jestem dosyć krytyczny dla siebie i tego co robię, ale zawsze zyskuje na tym klient i finalne dzieło, z którego jestem zadowolony tylko wtedy, kiedy trzymam w ręku gotowy produkt i jest dokładnie taki jak wtedy, kiedy jego obraz miałem w głowie po raz pierwszy.


ABOVE ALL vol.2, fot. Michał Karcz

ASK THE MOUNTAINS, fot. Michał Karcz


Bardzo chciałbym poznać nowe techniki, bo jednak ta, którą się posługuję ma swoje ograniczenia jako środek wyrazu. Chciałbym móc przenosić do świata realnego kadry z moich snów, ale niestety, w co najmniej połowie przypadków, nie jestem w stanie tego zrealizować właśnie z powodu ograniczeń technicznych.

Poznanie nowoczesnych programów do kreowania rzeczywistości 3D, rysunku za pomocą tabletu i innych obecnych na rynku narzędzi, otworzyłoby mi furtkę do nieograniczonych możliwości. Niestety, potrzeba na to wszystko czasu. Doba jest zbyt krótka, organizm potrzebuje odpoczynku. Kreatywność napędza mnie do tego stopnia, ze ciężko byłoby mi znaleźć okienko na dodatkową naukę i ubolewam z tego powodu. Zobaczymy, co czas pokaże.

Dochodzi do wszystkiego jeszcze kwestia mojej samorealizacji na innych płaszczyznach, takich jak ruchomy obraz – film i muzyka, a codziennie jest na to tylko 24 godziny.
Mam nadzieje, że zdrowie i dobre geny pozwolą mi jednak na realizację tego wszystkiego podczas mojego cyklu życiowego :)



DALUMINATION, fot. Michał Karcz











Często podkreślasz nierozłączną rolę muzyki w swojej twórczości i konieczność rozwijania swoich osobistych poszukiwań. Wspominałeś o wydaniu własnego albumu muzycznego. Jaka będzie Karezowa muzyka?

Muzyka jest nierozłącznym towarzyszem w mojej codzienności. Ilustracją dla toczącego się życia, chwil, radości i smutków. Często podczas fotografowania w plenerze pozwala mi zintensyfikować odczuwanie i postrzeganie krajobrazu, konkretnego ujęcia, bycia tu i teraz, chwili. Od dłuższego czasu chciałem stworzyć własną muzykę. Coś, co będzie zupełnie indywidualnym spojrzeniem na takie właśnie momenty. Moją od początku do końca ilustracją do konkretnej scenerii, podróżą dźwiękową.

W obecnej chwili moje przygotowania dobiegły końca. Zebrałem odpowiednie materiały, dźwięki, udało mi się namówić do współpracy muzyków, więc potrzebuję tylko czasu i iskry, zapłonu, żeby wszystko wystartowało. Projekt ma być dźwiękową pocztówką, zapisem podróży po świecie, który się skończył. Po jałowych krainach, pozostałością po współczesnej cywilizacji. Temat, który od dawna mnie fascynuje i nawiedza w snach.



STOP THIS NONSENSE, fot. Michał Karcz

" The world is watching, nobody cares.....terrorists? or desperate people which have nothing except their land.....rocks against modern war machines and army.......chosen ones, or occupant....innocent victims........politics....business......deceived history.....where is the truth?......who's right?......are the children, women terrorists or just victims of hate?...what would you do when somebody comes to you and claim your land as one's own? read people, read history books but not false and inconvenient. Ask yourself when terrorism starts and why? 
I'm no one to judge, just try to be honest."



Twoje niezwykłe fotomanipulacje wymagają odbiorcy świadomego, wrażliwego, dają pole wyobraźni             i interpretacji,  a jednak  trafiają równie mocno do wszystkich serc, mniej lub bardziej wrażliwych.  
Jesteś uniwersalny?

Miło wiedzieć, że tak właśnie jest. Z jednej strony, robię te prace aby uwalniać kreatywność, która mnie rozpiera, robię to niejako dla siebie. Z drugiej strony, miło jest mi się dzielić moim sposobem spojrzenia na świat z innymi. 
To takie dwa najważniejsze powody tego, co robię. Tak było od dawna. Malując, kilkanaście lat temu miałem podobne potrzeby, jednak robiłem to w bardziej zamkniętym środowisku i nie spotykało się to ze zrozumieniem.

Czy jestem uniwersalny? Na tyle, na ile właśnie moja praca może się podobać, zostanie zrozumiana                        i zaakceptowana. Nie kieruję jej do specyficznego grona. Udostępniam ją wszystkim.


ULTIMA THULE, fot. Michał Karcz


Działasz solo, czy jesteś otwarty na współpracę? Marzysz o nawiązaniu współpracy z  jakimś konkretnym twórcą?

Działam sam. Lubię mieć pełną kontrolę nad moim tworem od początku do końca, jeśli jednak ktoś zaproponowałby mi wspólne przedsięwzięcie mające na celu połączenie technik, na przykład fotomontażu z grafiką 3D, to chętnie bym spróbował, bo sam nie mam czasu na nauczenie się obsługi software’u tego rodzaju, a w części pomysłów sam fotomontaż i fotografia nie wystarczy, dlatego tez część pomysłów pozostaje nie zrealizowana. 
Raczej czekam na jakąś propozycję, niż szukam okazji do takiej współpracy.


TALES FROM THE WASTELAND, fot. Michał Karcz


Doczekałeś się kopistów, kradzieży wielu prac, pomysłów. Wśród użytkowników pl foto funkcjonuje nawet określenie „karezowe”, jesteś w Wikipedii  ;)  Długo można przytaczać ciekawe przykłady Twojej obecności w Internecie.  Masz przesłanie dla fanatyków?

Temat rzeka :) Specyfika prezentacji prac w Internecie przewiduje niestety tego typu zdarzenia. Na szczęście stali bywalcy moich galerii są dosyć czujni i dostaję od nich sygnały o przywłaszczeniu sobie moich prac przez innych.
Zdarzało się, ze zostawały wykorzystywane  w celach komercyjnych. W jednym z przypadków, sprawa otarła się nawet o działania prawnika. Z problemem kopiowania prac i pomysłów stykam się często i  w jakiś sposób staram się interweniować. Jest to trochę nieprzyjemne, bo niestety nie spotyka się ze zrozumieniem większości, a raczej agresją i przypinaniem mi przeróżnych, niezbyt przyjemnych statusów.

Ludzie, którzy krytykują moje zachowanie, kiedy widzę kalkę swoich prac, nie są w stanie postawić się w mojej sytuacji. Sami uprawiają fotografię przyrodniczą lub portret, gdzie kategorie naśladownictwa i podobieństw się rozmywają. Trudno posądzić kogoś o kopiowanie kiedy fotografuje popularne i atrakcyjne krajobrazowo miejsce.

Tak, jak robią to setki innych ludzi. Moja praca jest bardziej złożona. Od pomysłu, tematu, elementów kompozycji, kadrowania, rozwiązań technicznych i odpowiedniej kolorystyki.                                           
Efekt końcowy jest wynikiem kreacji, która rodzi się w głowie i nie występuje  w rzeczywistości, więc jeśli widzę identyczną pracę na portalu, gdzie wystawiam swoje, jest to co najmniej...ciekawy zbieg okoliczności :)

Wiele razy, widząc powtarzający się problem, zachęcałem naśladowców do poszukania własnego stylu, co na pewno pozwoliłoby im na szersze spektrum własnej interpretacji rzeczywistości i uniknięcia porównań przez świadomych obserwatorów.

Na  swoją obecną pozycję pracowałem 7 lat. Rzucając malarstwo, a łącząc ówczesną fascynację fotografią,           z wypracowanym postrzeganiem świata mogłem wykorzystać możliwości dawane przez nowoczesną technikę. 
Na początku wciąż była to częściowo fotografia analogowa konwertowana do postaci cyfrowej, bo posługiwałem się aparatem średnioformatowym.                                                                                                                             
Jednak tak samo jak malarstwo, było to zbyt czasochłonne i zdecydowanie ograniczało moje możliwości artystycznej wypowiedzi.

Z nastaniem ery cyfrowej sytuacja zmieniła się diametralnie. Szybkie nośniki, łatwa edycja ograniczona tylko wyobraźnią to było coś, czego od dawna mi brakowało. Pracę nad połączeniem obu technik, oswojeniem się z nowymi narzędziami rozpocząłem pod koniec 2003 roku.
 Od tamtego czasu przeszedłem długą drogę w materii udoskonalania warsztatu, choć pewne zasady pozostały niezmienne. Pamiętam, jak wprowadzając wczesne prace na popularne portale związane z fotografią, użytkownikom uprawiającym “czystą” fotografię ciężko było zaakceptować to, co im proponowałem. Z czasem, jednak ku mojej radości, zacząłem być rozumiany i konsekwentnie torowałem drogę dla nowych wizji, mając za pomoc przykłady ze świata fotografii, kojarzone z dużymi nazwiskami, a charakteryzujące się dalej posuniętym sposobem edycji cyfrowej od moich. Wciąż jednak pomimo, że moje prace powstają z fotografii, spotykam się z krzywdzącym określeniem ich jako grafik. Jasno określone ramy i definicje nie pomagają wszystkim w zrozumieniu tego typu twórczości.


CONTAGION, fot. Michał Karcz


Jesteś znany z krytycznego spojrzenia, jak wyobrażasz sobie wirtualną przestrzeń przyjazną profesjonalistom? Jak określiłbyś kondycję współczesnego rynku sztuk wizualnych?

Tak? Naprawdę jestem aż tak krytyczny? Uważam po prostu, ze jeśli ktoś wystawia swoją pracę na portalu tematycznym, powinien być świadomy i chyba nawet liczyć na krytykę, aby móc cały czas udoskonalać technikę, spojrzenie na swoją pracę.
Inaczej ma się mentalność społeczności do tego. Na takich portalach ludzie często wyładowują agresję i frustrację poprzez krytykanctwo i chamstwo, a to nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem i chęcią pomocy. Uważam, że krytyka jest potrzebna, a jej przyjmowanie świadczy o klasie twórcy. Jeśli widzę jakieś błędy, lub uważam, że cos można było zrobić lepiej – zawsze zwrócę uwagę i nigdy nie wiąże się to ze złośliwością, a jedynie chęcią pomocy. Niestety, przez wielu takie galerie są odbierane prawie jak portale społecznościowe. 
Zawiązują się kółka wzajemnej adoracji, a miejsce mające na celu szerzenie sztuki zamienia się w świątynie leczenia kompleksów i niewiedzy. Stąd agresja w kierunku krytyki.

Kondycja rynku sztuk wizualnych ma wiele poziomów odbiorcy jak i sposobów artystycznej wypowiedzi. Myślę, że tak jak było zapotrzebowanie na tego typu sztukę zawsze, nie ulegnie to zmianie. W końcu ma cieszyć oko widza, a to zawsze jest ciekawe i podatne na nowości. Zmieniają się standardy, technologie, nośniki, a mimo wszystko za równo twórcy jak i odbiorcy, klienci uzupełniają się wzajemnie.
Nie wydaje mi się, żeby mogło coś się radykalnie zmienić w tej dziedzinie, choć w epoce digitalizacji i spadku zapotrzebowania na jakość, pewne wykresy mogą dawać do myślenia. Spadek sprzedaży nośników muzyki – fizycznych automatycznie odbija się na zapotrzebowaniu na pełnowartościowe opakowania, a co za tym idzie dopracowaną i pełnowymiarową stronę graficzną. Czas pokaże w jakim kierunku się to rozwinie.


EXIT, fot. Michał Karcz


Jak opisałbyś wysoką jakość wizualną, od czego według Ciebie zależy?

Jest wiele czynników i kwestia jak zinterpretujemy pojęcie jakości wizualnej. Wydaje mi się, że takowa ma duży związek z gustem odbiorcy. Widz nie zachwycony tematem pracy, nie musi w niej dostrzec także jakości wizualnej. Wiem to z własnego doświadczenia.                                            
Ja odbierałbym ją dzięki widocznemu wysokiej klasy warsztatowi, dokładności, wyczuciu przestrzeni i kolorów. Spójności elementów kompozycji, no i jakiejś kropce nad „i”, która nie jest zauważalna dla wszystkich, lub w pierwszym zetknięciu z dziełem. Czegoś co potrafi emocjonalnie na nas wpłynąć, przyciągnąć do siebie, uwieść.

Wielu artystów ucieka z Internetu. Co można zrobić, aby wartościowe osobowości zechciały powrócić na łono wirtualnej rzeczywistości?

Szczerze powiem, że nie zaobserwowałem tego problemu. Każdy artysta, który liczy na współistnienie z odbiorcami może znajdować w Internecie doskonałe medium do kontaktu z widzem, klientem. 
Myślę, że w obecnych czasach istnienie w świecie realnym i wirtualnym ma równoważne znaczenie.
Jeśli jednak ktoś ucieka to znaczy, że może być zmęczony swoistym klimatem miejsc, w których się mówi lub prezentuje sztukę, może to być nie wystarczający lub ograniczony sposób na ich własne wyrażanie się, brak odporności na bezosobową i często złośliwą krytykę. 

Faktem jest, że ekran monitora ogranicza odbiór zarówno w sferze jakości, która zostaje przystosowana do warunków prezentacji wirtualnej, jak i osobistego kontaktu z dziełem.
Z doświadczenia wiem, jak inne potrafią być prace, które mogę zobaczyć w wielkim formacie zaraz po naświetlaniu na papier fotograficzny, a ich wirtualne miniatury. 
Ciężko powiedzieć, co mogłoby zachęcać artystów do pozostawania w Internecie. 
Póki co, balans miedzy nowymi, a odchodzącymi do reala twórcami jest wyrównana, więc odbiorcy chyba nie zauważają problemu. Jak wspomniałem, wszystko to kwestia zalet i wad bycia w sieci.


YEARS, Fot. Michał Karcz



Czy Polacy potrzebują społecznej kampanii odnowy świadomości artystycznej?                            
Czy Program Promocji Jakości w Sztukach Wizualnych ma szansę korzystnie wpłynąć na świadomość i jakość otoczenia?

Skomplikowane pytanie. Wszystko zależy od wielu czynników. Trudno mi szczerze powiedzieć ,jaka jest kondycja świadomości artystycznej w Polsce, na ile ludzie mają nawet czas i ochotę nad tym się zastanawiać. Moja wiedza na ten temat może się opierać jedynie na tym, co obserwuję na portalach poświęconych sztuce, a także przejawach zainteresowania nią lub ogólną obserwacją wizualnej strony życia.

Brak swobody, mentalność, zaaferowanie większymi problemami, wypiera raczej tego typu myślenie i postrzeganie sztuki. Jeśli program będzie miał odpowiednich przedstawicieli, orędowników tego ruchu z odpowiednim autorytetem, to można spodziewać się powodzenia. Bez narzucania własnego poglądu, a raczej z propozycją jakichś zmian, wręcz poradą, mogłoby to mieć wpływ na podniesienie jakości.

Organizacja warsztatów, sympozjów, prezentacji, spotkanie z artystami i ich sztuką, możliwość dowiedzenia się, jak dane dzieło powstaje, krok po kroku – to kilka przykładów, które mogłyby odpowiednio wpływać, ukierunkowywać, inspirować i wydobywać ukryty potencjał z młodych lub niezdecydowanych artystów.
Odpowiednia świadomość artystyczna, zaangażowanie i poparcie mogłoby wpłynąć na każdy element naszego otoczenia, pozytywnie go zmienić.

Pytaniem kluczowym jest to czy jest zapotrzebowanie na takie zmiany? 
Czy w świetle innych zapotrzebowań ludzie zrozumieją, po co się to robi. 
Jak wspomniałem, to kwestia mentalności i ogólnej kondycji społeczeństwa, jego świadomości. W Polsce na pewno jest to potrzebne, ale może być trudne w realizacji.


Dziękuję Ci serdecznie Michale za inspirującą rozmowę, oraz życzę wielu pięknych snów i nowych pomysłów.


Również dziękuję :)



SHOOT THE MOON, fot. Michał Karcz




Karezowe Linki

© Copyright Michał Karcz









KEIT, SJSW
















































środa, 20 lipca 2011

KULISY ZŁODZIEJEWSKIE II

W ZŁODZIEJWIE KRADNIEMY CHWILE...

fot.Keit


KULISY ZŁODZIEJEWSKIE II


Kolejne spotkanie z Keit i Voltrikiem w Złodziejewie odbyło się 19 lipca. Tym razem wspólny odlot był jeszcze bardziej abstrakcyjny, było także więcej keitopolitańskich rekwizytów i tutorial na żywo w CPT, którego Keit używa na co dzień w graficznej kreacji obrazów. 

FANTOMIMA, fot. Keit




Inspiracje

Abstrakcyjne myślenie to pomysłowość, niezwykle przydatna w realnym świecie. Umiejętność postrzegania otoczenia wybiórczo, w formie geometrycznej, cięcia go na kawałeczki, ze znajomych elementów, aby złożyć je potem zupełnie na nowo, w wymiarze fantastycznym. 
W poniższym kolażu znalazły się prace Keit, w których wcześniej już wykorzystała artefakty udostępnione naszym złodziejewiczom, oraz niektóre z ulubionych prac konceptualnych, znalezionych na Deviant Art.   



fot. Keit



















źródło: Deviant Art




Rozgrzewka z autoportretem

Autoportret może spełniać szczególną rolę, zwłaszcza w życiu fotografa lub grafika. Zabawa w alter ego to podróż w głąb siebie, podążając za własnymi skojarzeniami, refleksjami, ograniczeniami i prywatnymi uprzedzeniami. Nie tylko pozwala rozluźnić się i szczerze zdystansować do samego siebie, ale świetnie pomaga zrozumieć własny charakter, dać upust nagromadzonej w nas energii, fizycznie i psychicznie.
Zazwyczaj jesteśmy dla siebie najsurowszymi krytykami, więc autoportret zmusza nas do kreatywności, ponieważ chcemy pokazać się w innym świetle, najlepiej bez irytujących nas wad, które często sami wyolbrzymiamy.


Szczególną uwagę warto zwrócić na kompozycję Edyty, która koncentrując się na fakturze materiałów, odszukała w architekturze pałacu złodziejewskiego swój konceptualny kącik. Stworzyła geometrycznie wciągający motyw, w nieco pop artowym klimacie, nawiązujący do dzikości serca, labiryntu myśli i zakręconej natury :) 




fot. Edytka Kieliańska


Edyta by Keit


Poniżej backstage na wesoło :)


Pierwsze widoczne efekty po wykładzie z Keit, fot. Tomek Nowak


Kilka godzin póżniej... :)


fot. Keit



 Maciek rozważny i romantyczny, fot. Jacek






FANTOMIMA

making of, fot. Keit



Portret surrealny wykonany techniką inspirowaną kolażem abstrakcyjnym to niezwykle plastyczne ćwiczenie pomagające w detalicznym i symbolicznym postrzeganiu otoczenia, z różnych punktów widzenia jednocześnie.
O ile w fotomanipulacji technika ta świetnie sprawdza się w surrealizmie, grotesce, itd., o tyle dla fotografa jest cenną wskazówką, którą może wykorzystać w analizie kadru, nim opadnie spust migawki.
Tworzenie koncepcji technicznej to umiejętność patrzenia na temat i rekwizyty w przestrzeni 4D, zarówno w trakcie sesji, jak i w post procesie.
Kolaż jako narzędzie w sztukach wizualnych cieszy się ogromnym zainteresowaniem na świecie, natomiast w fotografii najczęściej wykorzystywany jest jako inspiracja w portrecie fashion, gdzie do czynienia mamy z finezyjną ekspozycją materiałów. Zabawa w manipulację jednym lub kilkoma obrazami może być w efekcie tak naturalna jak fotografia, jeśli tak zamierzymy i posiadamy wystarczające umiejętności w obróbce. Łączenie materiałów o zróżnicowanej teksturze może dać w post procesie zaskakująco plastyczne efekty. Pamiętajmy jednak, że potrzeba wiele ćwiczeń dla wprawy, aby swobodnie poruszać się w mixed media. 

Poniżej nasz fantomimowy backstage.


fot. Keit

fot. Edyta Kieliańska

Niestety, chyba położyliśmy Voltrika pod gniazdem owadów...mimo kilku warstw tiulu, ich inwazja na modelkę objawiła się ugryzieniami, na szczęście była dzielna i do następnej sesji się zagoi :)


fot. Edyta Kieliańska


Ułożenie na ziemi takiej postaci abstrakcyjnej, stworzonej z nieregularnych kształtów materiałów, koncentruje oko na szczegółach tworzących perspektywę, geometrię, plastykę materiałów i kolorystyki w świetle i cieniu. Groteskowe ćwiczenie z Voltrikiem Fantomimą bezpośrednio nawiązuje do portretów Keit, w których już wykorzystała wszystkie artefakty użyte w tej sesji.




Aby tworzyć dopracowane kolaże, warto przemyśleć wcześniej koncepcję, rozpisać zarys procesu i wyobrazić sobie elementy razem w tej jednej pozornie płaskiej przestrzeni ekranu. Kolekcjonujemy elementy symboliczne, pozornie oderwane od siebie w sposób abstrakcyjny, lub po prostu ciekawe dla oka pod względem formy, faktury, reakcji na światło i obróbkę. 

Wycinanie elementów i ponowne je składanie wydaje się zadaniem banalnie prostym, a jednak wymaga nieco architektonicznego spojrzenia na przestrzeń, perspektywę i światło zastane, aby w efekcie zaskoczyć spójnością całej kompozycji i zdecydować, co do czego będzie montowane.
Tworzenie fotografii artystycznej pod montaż przypomina bardziej prawdziwą technikę mixed media, a z pewnością uzmysławia proces powstawania montaży. Fotografie wyjściowe nie muszą być dopracowane, natomiast liczy się zachowanie ostrości, spójnego oświetlenia poszczególnych  elementów całości, którą dopiero stworzymy w edycji komputerowej według naszej wyobraźni. 
Przemyślenie kompozycji, kadru i spontaniczna aranżacja elementów w trakcie sesji zapewni nam szerszy wybór opcji i większe pole dla kreatywnej manipulacji obrazami. 


fot. Edyta 


Wersja laptopowa Keit z pokazowego instruktażu efektów w CPT








Niektórzy odnaleźli harmonię w zbliżeniach...


fot. Jacek


fot. Jacek, edit Keit, Modelka z modułem Audio Scream :)




fot. Edyta Kieliańska




Inne backstejdżowe...


fot. Keit

nasi "paparazzi" ;) , fot. Keit



kwadrat dwunożny wyssany, fot. Edyta K, edit Keit


fot.Keit


polowanie na fantoma, fot. Keit


ASK THE BUNNY, fot. Keit



Teksturki

skwadracone teksturki Jacka



Oprócz powszechnego zastosowania tekstur w imitacji malarskich warstw np. w fotomanipulacji vintage, obserwacja ich plastyki w obiektywie pokazuje, że czasem mogą świetnie nadać się do eksperymentów z przeproporcjonowaniem perspektywy i rozmiaru obiektów.



Tekstura w obiektywie Jacka, edit:Keit



Gildia Masek - maski nie tylko do sesji zdjęciowych 

Tym razem w Złodziejewie pojawiła się także biżuteria i dekoracje wnętrz Gildii Masek. 
zainteresowanie, że Keit i Voltrik wróciły do Keitopolis o połowę lżejsze :)



Faworyta Mirki

THE CHESS MAGE, fot. Keit 

Kolekcja Tomka 


HALF DARK CABARET, fot. Keit


HALF DARK DISCO, fot. Keit

HALF SUPERWOMAN, fot. Keit




Na miłe zakończenie warsztatów przy ognisku, Złodziejka zaskoczyła nas kolorowymi lampionami, które Keit i Voltrik z entuzjazmem wypuściły w przestrzeń, z mocą życzeń w sercu!


Dziękujemy za ponowne zaproszenie do Złodziejewa i pozdrawiamy czytelników
Keit&Voltrik 


fot.Keit