Dziennik z podróży Piotra Mellera
"REWOLUCJA MIESZKANIOWA PO ZANZIBARSKU"
Fot.1 - "Nierówna walka z niskim ciśnieniem wody"
WSTĘP
Michenzani to stosunkowo duży kwartał Ng'ambo, "nowocześniejszej" części Zanzibaru.
Słowo nowocześniejsza nieprzypadkowo umieściłem w nawiasach, gdyż ta "nowa zabudowa", to nic innego jak znane z naszych rodzimych osiedli bloki, z tak zwanej wielkiej płyty. Wybudowano je tutaj na przełomie lat 60 i 70 i są efektem romansu Zanzibaru z socrealizmem. W ich budowie pomagali nasi dawni zachodni sąsiedzi sprzed upadku muru berlińskiego, czyli NRD. Kiedy powstawały, były dumą ówczesnego Rewolucyjnego Rządu Zanzibaru, ucieleśnieniem jego wielkiej wizji i rewolucyjno-społecznym eksperymentem. Hmm, skądś chyba znamy tę retorykę. Ówczesnym elitom rewolucyjnym nie tyle zresztą chodziło o poprawę bytu mieszkańców tego regionu, ile o, jak to określano, zdefiniowanie obszaru ideologicznej ramy dla nowego sposobu pojmowania... cokolwiek ten bełkot oznaczał. W konsekwencji takiego sposobu bodowania nowej rewolucyjno-ideologicznej jakości, mieszkańców dzielnicy nie dopuszczono do aktywnego uczestniczenia w współtworzeniu nowo powstającej jednostki urbanistycznej... bo przecież ciemne masy nie wiedzą czego im trzeba ;) Mieszkańcy mogli, co prawda, coś niecoś na osiedlu pozmieniać, ale zespół odgórnie ustalonych obostrzeń skutecznie ograniczał im możliwości ulepszania tego, co w założeniu jest już wystarczająco dobre. Jako, że od zakończenia budowy po dzień dzisiejszy nie dokonywano tam praktycznie żadnych napraw, dzielnica zamieniła się w szary, brudny, zaniedbany slums. Warunki mieszkaniowe są naprawdę koszmarne. Słabe ciśnienie pozwala na doprowadzanie bieżącej wody zaledwie do drugiego piętra. Część mieszkańców zdecydowała się na instalację własnych pomp biegnących wzdłuż fasady budynków, inni jak na choćby ci z fotografii 1, 8 i 15, korzystają ze zdecydowanie mniej zaawansowanych technicznie urządzeń, to jest kolorowych wiader i bidonów. Wyobraźcie sobie takie codzienne donoszenie wody pitnej, o ewentualnej instalacji sanitarnej w mieszkaniach już nawet nie wspomnę. Żeby było jeszcze ciekawiej, pomimo że w Michenzani znajdują się najwyższe budynki na wyspie (niektóre mają po 7 pięter) w żadnym z budynków nie zainstalowano windy. Moją uwagę przykuły również balkony zabezpieczone kratami, czasem nawet aż do najwyższej kondygnacji. Jak się już zapewne domyślacie, dzielnica do najbezpieczniejszych z pewnością nie należy. Patrząc na to wszystko, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nasze rodzime blokowiska to przy tym pałace. Ale dość już pisaniny, bo szczerze mówiąc brak mi słów... Z resztą zobaczcie sami:
Fot.2 - "5 i 7"
Fot.3 - "Ruch Uliczny"
Fot.4 - "Wybory na Blokowisku"
Fot.5 - "Szczęśliwa 7-mka"
Fot.6 - "Kontrasty"
Fot.7 - "Tradycja i Nowoczesność"
Fot.8 – "Wodę donoszą zarówno dzieci jak i dorośli"
Fot.9 - "Vasco da Gama - niestety mali fani footballu, jak się już pewnie domyśleliście, nie mają przed blokiem boiska"
Fot.10 - "Po zakupach"
Fot.11 - "Blokowisko"
Fot.12 - "Numer 1"
Fot.13 - "Skuter"
Fot.14 - "Przechadzki"
Fot.15 - "Nierównej walki z niskim ciśnieniem wody ciąg dalszy"
Fot.16 - "Telewizja Satelitarna"
Fot.17 – "Balkonowe kraty pną się niekiedy, wzdłuż budynków nawet przez kilka pięter"
Fot.18 - "Przydomowy Ogródek"
Fot.19 - "Liverpool Abuu"
Fot.20 - "Sawanna kontra Blokowisko"
Piotr Meller, SJSW